3.14.2014

Rozdział II

'Nigdy nie biegaj po deszczu w skarpetkach'
- Billie Joe Armstrong

21.08.2013

Obudziłam się i od razu wiedziałam że dziś jest TEN dzień. Dzień  który przejdzie do mojej historii jako ten najlepszy w moim życiu. Pewnie jak zwykle coś spieprzę, ale nie przejmuję się tym. Po prostu czuję że dziś będzie wspaniale! Wstałam z łóżka, założyłam szlafrok i zeszłam do kuchni.
- MAMO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jest coś do jedzenia??!!
- Nie krzycz tak bo stracisz głos słowiku. Tak, przed chwilą zrobiłam naleśniki, w szafce jest sok pomarańczowy i syrop klonowy lub miód.- patrzyła na mnie z politowaniem.
Spojrzałam do szafki którą wskazała. - Nie ma ani tego ani tego! Trudno.
Zjadłam wszystkie naleśniki, wypiłam sok i od niechcenia spojrzałam na zegarek. O kurwa! 12.40! A umówiłam się z Leną na 13 na drugim końcu miasta!
' Cook spóźnię się troszkę, mam nadzieję że nie wyszłaś z domu! L. xoxox'
' Masz szczęście Heathrow że ja też się spóźnię, Pączek nie miał dziś na nic ochoty musiałam go godzinę mobilizować do wyjścia ze stajni! L. xxx.'
Wspaniale. Lena jest jak maszyna do jazdy konnej i pieprzenia się. Cały swój wolny czas poświęca Pączkowi albo kolejnym facetom. Ostatnio ciagle ' na jedną noc'. Mam nadzieję że się zabezpieczają.
Wracając do tematu, szybko się ubrałam, pomalowałam i wybiegłam z domu. Wskoczyłam do naszego gruchota, włożyłam kluczyki do stacyjki i ... dupa. Brak benzyny. Muszę ' pożyczyć' od taty motor żeby dostać się do Starbucks'a w którym się umówiłyśmy. Złapałam kask i odpaliłam maszynę. Stary dobry Harley jeszcze nigdy mnie nie zawiódł.
Po 30 minutach dotarłam na miejsce,co przy dzisiejszych korkach jest nie lada wyczynem. Zaparkowałam i już miałam wchodzić do kawiarni gdy usłyszałam głośne
-HEJ LOTTS!!
Przestraszona odwróciłam się. Tylko jedna osoba tak do mnie mówiła. Luca. Co ten palant tu robi? Jak zawsze w niewłaściwym miejscu i czasie. Rozumiem miejsce publiczne i tak dalej, ale dlaczego tutaj? Czemu on musi mi uprzykrzać życie? Postanowiłam robić dobrą minę do złej gry. Uśmiechnęłam się.
-Cześć Bennett. Co tam u ciebie?
- Może raczej powiedz co u ciebie? Dawno się nie widzieliśmy, co maleńka?- przysunął się na niebezpieczną odległość i objął mnie w talii. Cuchnęło od niego papierosami. Wyswobodziłam sie z jego 'uścisku'.
- Mówiłam. Żebyś. Tak. Do. Mnie. Nie Mówił. - Wycedziłam. Trudno nie być przy nim 'maleńką'. Nawet w 10cm szpilkach byłam trochę niższa.
-Przepraszam Lottie, a co byś powiedziała na przeprosinowa kawkę? - zamruczał mi do ucha.- A potem zapraszam do mnie!
- Dzięki, ale umówiłam się z koleżanką na kawę. Nie potrzebuję podwójnej dawki kofeiny.- Starałam się udawać smutną- O! Przepraszam, właśnie do mnie napisała, zaraz wracam! - Uciekłam i szybko napisałam do Leny
'Zmiana planów. Luca się przypałętał. Co powiesz na centrum, a potem Hyde Park? L. xo!'
Odpowiedź przyszła prawie od razu.
'TAK. Będę za 20 min. xxx'
Podeszłam powoli do chłopaka.
- No, Luca ja już lecę, okazało się że ta koleżanka jest chora i jadę do domu, więc niestety nie przyjmę twojego zaproszenia. Muszę lecieć, papatki!
I uciekłam zanim zdążył cokolwiek powiedzieć. Wsiadłam na motor i odjechałam. Nie wiem jak ja to robię w tych szpilkach... Dotarłam do centrum w 10 minut, mam nadzieję, że Bennett mnie nie śledził. On zrobi wszystko, żeby zdobyć dziewczynę. Podrywał mnie odkąd się poznaliśmy, czyli jak już był z Leną dobre kilka miesięcy.
Niepewnie weszłam do Starbucks'a w galerii i zamówiłam kawę. Usiadłam przy stoliku czekając na Cook. Chwilę później podeszła do mnie kelnerka i podała karteczkę i kawę
- Chłopak przy tamtym stoliku kazał ci to przekazać. Szczęściara z ciebie! Też bym chciała, żeby ktoś taki...Eh. Nieważne.- westchnęła i odeszła.
Nawet nie patrząc na karteczkę zerknęłam we wskazaną stronę. Nikogo tam nie było.
- Szukasz mnie ślicznotko?- usłyszałam koło ucha. Odwróciłam się gwałtownie. Obok siedział niesamowicie przystojny chłopak którego gdzieś juz wcześniej widziałam.
- Przepraszam? Do mnie mówisz?- byłam trochę zdezorientowana. Nikt mi nigdy nie mówił że jestem śliczna. No może poza chłopakami którzy próbowali mnie przelecieć. - Znamy się?
- Chyba nie, więc pozwól że sie przedstawię. Noah Hill.- serce mi zamarło. Noah. TEN Noah Hill jest tutaj i mówi mi, że jestem śliczna. Chłopak, o którym marzyłam całe liceum. Nawet mi się to nie śniło. Teraz kiedy się z niego wyleczyłam, kiedy wiedziałam że przeprowadził się do jakiejś Polski jest tutaj i mówi mi że jestem śliczna.
- Noah?! To ja Lottie! Chodziliśmy razem do szkoły. Byłeś przyjacielem Luci  Bennetta,pamiętasz?
- Lottie?! Wiedziałem że znajomo wyglądasz!
- Hej gołąbeczki! Mogę się dosiąść?- Lena dobrze wiedziała kiedy się pojawić.
- Cześć Lenka! Co tak długo? - zbeształam ją samym spojrzeniem.
- O hej Noah. Przefarbowałeś włosy? Już nie są takie rude jak w liceum. Masz kogoś? Nadal pieprzysz się ze wszystkimi napotkanymi dziewczynami które są tak głupie, żeby pójść z tobą i twoimi tępymi koleżkami tak jak kiedyś robiliście z Lucą? Nadal siedzisz w narkotykach? Tęskniliśmy za tobą.- posłała mu najbardziej sztuczny uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam i pełne nienawiści spojrzenie.
- Hej Lena. Miło cię widzieć! Nadal pieprzysz sie z każdym co słucha Muse lub Archive? Podawali ci chociaż imiona? Czy może czekałaś na nich już w łóżku a oni grzecznie stali w kolejeczce,żebyś tylko skinęła palcem na nich? - odegrał się chłopak.Teraz ja nie wytrzymałam
-Noah stul pysk. Nie obrażaj mojej przyjaciółki, bo tak ci przypierdole że polecisz na Neptuna.
- O co ci chodzi Lottie?
- Lottie ,lepiej się zamknij - warknęła na mnie Lena
- Czemu?
- Och proszę cię , nie masz dość jadu w sobie żeby poradzić sobie z taką szmirą jak on!Jesteś zbyt tępa na to! Jesteś totalną ciotą!
- Och Lena...-zaczęłam mówić, ale w tym momencie Noah po prostu uderzył ją w twarz.
- Nie odzywaj się tak do niej!- był wściekły. Jednak nic nie mogło porównać się ze złością Leny. Nienawidziła sprzeciwu, a tym bardziej nienawidziła przemocy wobec dziewczyn. Podciągnęła rękawy.
- Kto. Ci. Pozwolił. Mnie. Dotykać. Ty. Pierdolony. Dziwkarzu. Skończysz marnie!- rzuciła się na niego.Inna dziewczyna pewnie ograniczyłaby się do okładania go pięściami po całym ciele,ale nie Lena,która wychowała się wśród starszych kolegów.Wykorzystała jego zaskoczenie i zwaliła go na ziemie.Wskoczyła na niego i oplotła go nogami tak,że nie był w stanie wstać.Wtedy zaczęła wymierzać mu piękne i celne ciosy w twarz.Nie przejmowała się czerwonym policzkiem po uderzeniu Noah i tym że co chwila dostawała w brzuch od chłopaka,który bronił się jak mógł,ale w tej chwili to Lena była na górze ( z resztą jak zawsze ).Ale gdy pociągnął ją za jej długie włosy zamarłam.Nikt nie miał prawa ich dotykać.Nikt.Widziałam jej nabiegłe żądzą mordu oczy.Złapała rękę Noah i boleśnie odgięła nadgarstek.Na twarzy chłopaka pojawił się niekryty grymas bólu.Z kolei na ustach mojej przyjaciółki zagościł szatański uśmiech.Wokoło zdążył się już zebrać spory tłum gapiów których odganiałam do tej pory,ale teraz musiałam zainterweniować. Złapałam Cook w talii i odciągnęłam od zszokowanego chłopaka któremu ciekła krew z nosa a jego twarz była już ładnie ozdobiona siniakami.Z całej siły trzymałam Lenę,która rwała się do bójki niczym byk,tyle że gabarytowo to raczej Noah był bykiem a ona drobną matadorką. Jej wściekłość jednak zamieniała ją w żądnego krwi bazyliszka. W tej chwili wyprowadziła nas ochrona.
~[]~
 Poszłyśmy do Hyde Parku.
- Co on sobie myślał?! Jak on mógł dotknąć MOICH włosów?! Jeśli kiedykolwiek go zobaczę to nie ręczę za siebie! Zabije gnoja! - całą drogę zrzędziła mi nad uchem.
- Lena.
- I nagle zachciało mu się ciebie bronić, jakby nie pamię..
- LENA DO CHOLERY CICHO BĄDŹ! Musze ci coś powiedzieć.
- LOTTIE! Nie mów że...
- Jezu nie bądź głupia! Prędzej o ciebie bym się z tym bała!- Zgrabnie uchyliłam się przed ciosem- Chodzi o to, że wyjeżdżam...
- Kurwa i nic mi nie powiedziałaś?! Foch! Obrażam się , nie odzywam sie do ciebie!- Odwróciła się na pięcie.
-..my. My wyjeżdżamy.- Osłupiała.Boleśnie ścisnęła mi rękę
- GDZIE?! KIEDY? CZEMU NIC NIE MÓWIŁAŚ?!
- Do Nowego Jorku za trzy dni i nie mówiłam bo miała być niespodzianka!
- A..Ale dlaczego?
- Mówiłam Ci już że chcę się dostać do NYU na wydział artystyczny. Więc jedziemy!
Zasmuciła się. Wyglądała na niezdecydowaną.
- O co chodzi Cook? Nie cieszysz się?
- No cieszę, ale co ze mną? Ty będziesz w NYU,a ja? ja już się dostałam tutaj na weterynarię...
Usiadłyśmy na ławce. Słońce świeciło, więc była idealna pogoda na obwieszczenie Lenie najlepszej informacji do tej pory.
- Lena. Wysłałam za ciebie podanie na weterynarię też do NYU . Dostałaś się. Przyjęli cię od razu.
Wtedy spadły pierwsze krople deszczu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Więc... blog po dłuższym urlopie i przemeblowaniach itp powraca, a ja daję Wam ten rozdział na zachętę i przypominam, że mnimo że jest rok szkolny itp itd macie dużo pracy domowej, to PROOOOOOSZĘ komentujcie i polecajcie bloga rodzinie, przyjaciołom(chyba tak sie pisze xD), znajomym, wrogom, wszystkim po prostu ;)
Lofki kofki,yours always, peace & <3
D.

3.12.2014

Rozdział I

~~21.08.2011r.~~
Dziś nocowałam u Lottie. Nie było sensu,żebym wracała do domu ,siedziała sama i rozmyślała o tym dupku.Kiedy się obudziłam przyjaciółka była już na nogach i po odgłosach dochodzących z małej zagraconej kuchni na końcu korytarza stwierdziłam, że robi tosty w rytm piosenki Beatels'ów - ,,Help!" - która leciała w radiu. Przekręciłam się na boku.Odwykłam od spania samotnie w łóżku.Przypomniały mi się te cudne poranki z Lucą,jego obejmujące mnie ramiona,ten boski kaloryfer i jego śpiewanie mi do ucha na cały regula... Ughh!
"- Cook! Ogarnij się dziewczyno !" - rozkazałam sobie.
Poprawiłam włosy,które zdążyły mi już zakryć pół twarzy i zaczęłam głaskać Bambi,która wskoczyła na łóżko.Po chwili do pokoju wkroczyła Lottie z kubkiem kawy i talerzem z tostami oblanymi miodem wypełniając jej pokój zapachem gorącego mleka i cynamonu którym zawsze posypywała mi tosty.Swoje kasztanowe loki upięła w niedbałego koka, które już zdążyły wyrwać się spod kontroli despotycznej gumki i właśnie ogłaszały swoją niepodległość i niezależność opadając falami na ramiona przyjaciółki.
Abbey road coffee- Dzień dobry śpiąca królewno - powiedziała wręczając mi kubek parującego napoju.
- Mówiłam ci już kiedyś,że jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie ?
- Chyba coś wspominałaś. Z raz może dwa albo milion razy - puściła mi oko- Nie ma teraz czasu na czułości Cook, rusz dupę bo musisz przecież pojechać do swoje Pączka.
- Nie chce mi się - odpowiedziałam do kubka nie mając odwagi spojrzeć w rentgenowskie oczy mojej kumpeli. Przejrzała mnie na wylot.Wiedziała, że najchętniej zakopała się w kołdrze na poczwarkę i pozostała tak aż zapomnę o swoim istnieniu.Aczkolwiek Lottie nie miała zamiaru mi na to pozwolić
- Nie pierdol mi tu takich kocopołów złotk!. Nie ma na świecie niczego co zniechęciłoby cię do koni ,a na pewno tym czymś nie jest ta męska dziwka,Luca!
Zawsze to ja miałam gadane ,ale teraz to Lottie wiedziała co powiedzieć,by lekki uśmieszek wkradł się na moje usta.
-Męska, tania dziwka- poprawiłam ją - Dobra zbierajmy się - powiedziałam i wstałam zrzucając przy tym wyraźnie niezadowoloną Bambi z moich kolan.Kotka prychnęła na mnie i uniósłszy swój ogon wysoko do góry niczym transparent "Well, fuck you too" i opuściła pokój.
Lottie poderwała się z piskiem .
- Co się dzieje ?! - zapytałam przerażona
- Jesteś u mnie w domu i nie masz żadnych ciuchów,co oznacza,że mogę cię ubrać jak chcę ! - i odstawiła swój taniec radości strącając przy tym swój laptop z biurka.
- No chyba nie - próbowałam się bronić.
- Chyba tak złotko.
Westchnęłam i poszłam za przyjaciółką pod jej szafę.Przez chwilę zastanawiałam się gdzie zniknęła,ale gdy tylko zauważyłam fruwające ciuchy wylatujące spomiędzy wieszaków, zrozumiałam,że dziewczyna zanurkowała do swoje modowej Narnii.Sama zamknęłam oczy. Wolałam nie wiedzieć jak los dla mnie zgotowała Lottie.Posłusznie nakładałam kolejne ciuchy i zabiegi pielęgnacyjne aż przyjaciółka rozkazała mi spojrzeć w lustro.Zrobiłam to niechęcią.
Patrzyłam na dziewczynę w prostej,delikatnej kremowej sukience.Na wyjątkowo długich nogach,których jej od razu pozazdrościłam miała czarne szpilki.Całość dopełniała czarna skórzana kurtka,pasująca do butów i paznokci.Podniosłam wzrok na twarz nieznajomej.Jej długie włosy były zostawione w nieładzie.Oczy podkreślała kredka.Pełne usta były w kolorze sukienki.Wyglądała bardzo dziewczęco
- Lottie,-zaczęłam cicho - kto to kurwa jest ?!
-Ty słonko !
- Wyglądam,wyglądam -szukałam odpowiedniego słowa .
- Zajebiście ?
- Nie ,czekaj .Mam ! Jak dziewczyna !
- No chyba nie, kocie. Wyglądasz tak zajebiście,że gdybym była facetem ...ło kurde - zignorowałam ją i dalej gapiłam się w lustro.
- Ale ja mam takie długie nogi ,jak to zrobiłaś ?
- Magia szpilek - uśmiechnęła się z satysfakcją.
- Okey , miałyśmy gdzieś iść . -oderwałam wzrok od swojej "niepodobnej podobizny" w lustrze - Chodźmy.
- Czekaj , nie zamierzam być gorsza od ciebie - pokazała mi język i wyrzuciła mnie z pokoju.Zanim zdążyłam się na nią wkurzyć była już z powrotem.Miała na sobie czarną spódnicę z białą koszulą bez rękawów za to z czarnym wysadzanym ćwiekami kołnierzykiem.Na stopach połyskiwały miętowe lakierki na co najmniej jedenastocentymetrowym  obcasie. Na ramieniu wisiała prosta mała czarna skórzana torebka.Jej kasztanowe włosy były zaplecione w artystycznego koka.Wisienką na torcie był delikatny makijaż.
- Ja pierdzie..- zaczęłam.
- Nie pierdziel bo rodzinę powiększysz - wzięła kluczyki do auta i pociągnęła mnie za sobą.Zdążyłam tylko zgarnąć mój kochany niewyjściowy plecak z kluczamii innymi bibelotami . Przypomniało mi się, że przecież miałam w nim szczoteczkę i pastę do zębów w razie gdybym akurat nocowała u Lu..
"-Cook!" - spoliczkowałam się w myślach.
Gdy byłyśmy przy samochodzie rzuciła mi kluczyki.
- Przeżyjesz ? -zapytałam wątpliwie umieszczając mój plecak na tylnym siedzeniu.Wiedziałam jak Lottie nie cierpiała mojej ekstremalnej jazdy.
- Bardziej bałabym się że Angus nie zniesie takiej prędkości.
To było możliwe.Długo składałyśmy się na tego grata i mimo,że ledwo ciągnął za nic byśmy go nie wymieniły.To nim pierwszy raz pojechałyśmy same na wakacje. To w nim pierwszy raz z Lu...
-" Debilu! Ogarnij yourself !"
Za trzecim razem udało mi się odpalić silnik.Ruszyłyśmy przez miasto.Było zakorkowane jak zawsze.Dla umilenia czasu Lottie włączyła naszą ulubioną składankę.Okna były otwarte a my we dwie darłyśmy się na całe gardło.Nigdy nie zapomnę tych spojrzeń innych kierowców.Kiedy wjechałyśmy na drogę szybkiego ruchu docisnęłam gazu.Jakiś dwóch gości usiłowało nas wyprzedzić,ale ze mną za kółkiem mogli tylko pomarzyć. Dodatkowo  ani oni ani Lottie nie mieli pojęcia,że Angus tylko wygląda nie pozornie. Nie wiedzieli,że pod karoserią czai się prawdziwa bestia.Oczywiście to ja byłam za to odpowiedzialna- Lottie w pełni satysfakcjonowała prędkość 120km/h ale nie mnie.Ścigaliśmy się tak ,aż ja raptownie zahamowałam.Wyprzedzili nas i w momencie gdy gapili się na nas fotoradar zrobił im cudną fotkę.My tymczasem zjechałyśmy na obrzeża i już po chwili toczyłyśmy się kamienistą drogą do mojej stajni.Już z daleka zauważyło nas stadko koni na padoku,które zaciekawione podbiegło bliżej.Zaparkowałyśmy i weszłyśmy do środka.Stajnia była pusta z wyjątkiem naszego weterynarza Will'a.Badał jedynego stojącego tu kuca.
- Cześć - krzyknęłam do niego.
- Hej- odpowiedział i odwrócił się - zastana.... Lena ? Nie poznałbym cię gdyby nie głos.Wow.Hej Lottie!
- Hej Will.Jej wygląd to moja sprawka  - pochwaliła się ,a ja poszłam się przebrać w coś w czym mam coś pomiędzy nogami. Gdy tylko odłożyłam sukienkę i szpilki do szafki poczułam się o niebo lepiej.Wyszłam z szatni i podeszłam do mojego potworka.
- Siema Pączek! -pogłaskałam go po łbie.- Dawno się nie widzieliśmy,bo od wczoraj- spojrzałam na jego brzuch.- Dziś wracamy do pracy chłopie po taką linie trzeba utrzymać na sezon halówek.
Wyprowadziłam go z boksu i wraz z przyjaciółką,która przebrała się w zwykłe robocze ciuchy ,zaczęłyśmy czyścić konia.Po podróży chciałam mu dać troszkę luzu więc zrobiłam tylko lekki trening,a potem wsadziłam Lottie na konia kumpeli,która wyjechała do Francji zostawiając mi go pod opieką na kilka tygodni i pojechałyśmy na spacerek do pobliskiego lasu.Całe szczęście że siodło i ogłowie zostawiłam przy boksie a pojechałam tak na samym kantarku i uwiązie bo Lottie wpadła na pomysł by odwiedzić okoliczne jeziorko. Obie wróciłyśmy przemoczone do suchej nitki podobnie jak nasze rumaki. Potem zostawiłam Pączka przyjaciółce i wzięłam pożyczonego rumaka Lottie na plac by poprowadzić very pro szport trening na mokrym nieosiodłanym koniu .Po około półgodzinie powróciłam do przyjemnego chłodu jaki dawały mury stajni.Przyjaciółka przez ten czas zrobiła mesz z czego nie była zbytnio szczęśliwa sądząc po jej minie gdy mieszała śluziastą papkę.Gdy Pączek skonsumował swój posiłek puściłyśmy go wraz z przebadanym kucem na wybieg .My w tym czasie pomogłyśmy Will'owi zamieść stajnie.Potem zapytał mnie czy nie wsiadłabym na jednego z naszych koni z pensjonatu.Zgodziłam się i godzinę później po skończeniu jazdy i sprowadzeniu Pączka do bosku wraz z jego małym towarzyszem oraz przebraniu się pojechałyśmy do domu.
Tym razem Lottie prowadziła bo miała mnie odwieźć do mojego mieszkania,ale jak się okazało pojechałyśmy do naszego ulubionego klubu ,,Peace''.Około drugiej w nocy do domu odwiozła nas taksówka pod mój dom. Dowlekłyśmy się,przeżyłyśmy atak radości mojego labradora Darwina i runęłyśmy jak długie w moim mieszkaniu.Może i rano miałam kaca ale spita nie myślałam o Luce.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pis joł !
W końcu jest udało się ! Szybko postnę bo jutro szkoła z Lottie. Mam nadzieję,że długi czas oczekiwania nie zniechęci Was do moich wypocin ;) Czekamy na komy i ciśniemy dalej. Każda sugestia mile widziana :D
XOXOXO
Lena

Prolog

~20.08.2011r. ~

- Lottie!
- Lena! Kocie!
Wpadłam w ramiona mojej najlepszej przyjaciółki. Miałam wrażenie , że cale centrum handlowe sie na nas gapi.Jej złotawe włosy... Jak zwykle były nieogarnięte. Tęskniłam za nią. Właśnie wróciłam z 3 tygodniowego pobytu w USA, a ona z prawie miesięcznego obozu jeździeckiego. Ona i jej konie.
- I jak w Nowym Jorku? - w końcu mnie puściła. - Poznałaś jakiegoś przystojniaka?
- Zajebiście! Niestety nie...
-Czyli zero przystojnych kumpli czekających na tą jedyną- Naburmuszyła się i walnęła mnie pięścią w ramię.
Uwielbiałam jak tak robi. Po prostu uwielbiałam. I w tej chwili zobaczyłam go. Noah. Jak zawsze z grupą jego durnowatych kolegów, którzy mają polewkę ze wszystkiego i wszystkich. Skejty. Nienawidzę ich. I ich tępych psiapsiółek. Jedna z nich - Judie była moją przyjaciółką, a teraz? Gówno. Wygląda jak dziwka, pali i pije bez umiaru. Jej jako drugiej powiedziałam o tym że Noah mi się podoba,a ona teraz jak mnie widzi i on jest w pobliżu przytula się do niego, zarywa, a on ją obejmuje. I mój świat kilka razy dziennie wali się. I nawet Nina nie wie co czuję. Ona ma chłopaka. Gównianego ale chłopaka. Na szczęście nie przysłonił jej całego świata.
- Uuuuu Lottie! Kogo moje oczy widzą? Czyżby to twój rudzielec? Razem z.. Kur.. . LUCA. Co on tu robi?! Podobno jest u babci na wsi! Już ja mu pokażę!- mówiąc to pociągnęła rękawy i ruszyła w jego kierunku. Nienawidziła kłamstw. Zatrzymałam ją w ostatniej chwili.
- Uspokój się Cook. Chodź tu. - zaciągnęłam ją za filar. Obserwowałyśmy ich zza niego.
Nagle do chłopaka Lenki podeszła jakaś tleniona blondi, a ten musnął jej usta. Cook oszalała. 
- CO?! Co to ma do cholery być? Lottie, czy ja jestem złą dziewczyną? On mnie zdradza, bo pojechałam na obóz?!
- Lena! Cicho, bo cię usłyszy. - Zaczęła iść w jego kierunku. No tak, skoro nie słowami to siłą. - Nigdzie nie idziesz. Uspokój się. - Zaczęła spokojniej oddychać. - Taak. Teraz idź.
Podeszła do niego że sztucznym uśmiechem na twarzy i dotknęła jego ramienia.
- Luca kotku! Dawno się nie widzieliśmy! Przestawisz mi twoją koleżankę? 
- Alice... - przywitała się blondyna.- Potrafię mówić.
- Część! Lena dziewczyna Luci(czyt.Luki).Jesteśmy razem 2.5 roku. W zasadzie to była dziewczyna. Luca - odwróciła się do chłopaka- miło było cię poznać. Tak, zrywam dlatego że widziałam jak się całowaliście. Miło było cię poznać Alice. Szczęścia!Bo z takim dupkiem ci się przyda.
Wymawiając te słowa wymierzyła mu siarczysty policzek. Pięć razy. Teraz ja wyszłam zza filaru.
- Cześć Luca , hej Noah.- uśmiech w jego stronę- Lenka chodźmy do mnie co?
I poszłyśmy.
Gdy doszłyśmy do domu, moja mama na Nas czekała.
- Młoda damo, dlaczego nie poinformowałaś mnie że wychodzisz z domu i znikasz na tak długo? Witaj Lena miło cię widzieć.
- Dzień dobry pani Heathrow, jak wakacje?
- Dziękuję wspaniale. - odpowiedziała sucho. Mimo że znamy się i przyjaźnimy ok. 14 lat nie potrafiła jej polubić. Wątpię żeby lubiła kogokolwiek z moich znajomych.
- Mamo, Lena może u nas zostać?
- Oczywiście, a kochanie twoi rodzice sie zgodzą?- wymuszony uśmiech
- Myślę że tak, poza tym nie ma ich aktualnie w mieście. Pojechali na pogrzeb znajomego gdzieś do Sussex.
- Dobrze, tylko nie róbcie imprezy. My z tatą też jedziemy. Tylko do babci do Dudley. Bądźcie grzeczne. ŻADNYCH chłopaków. - jakbyśmy nie miały co robić tylko imprezy.
- Spokojnie pani Heathrow. To właśnie od nich chcemy sie uwolnić.
Weszłyśmy do mieszkania i od razu do kuchni. Należało nam się pożądne jedzenie. 2 pudełka lodów, słoik Nutelli, paluszki słone, pistacje, 3 tabliczki czekolady, słoik masła orzechowego i coś do picia chyba woda i Cola.
- Lottie, my to wszystko zjemy? - spytała Cook z obawą.- To tylko jedna noc...
-Czyżbyś nie znała moich możliwości? - Zaśmiałam się. - Spokojnie. To i tak będzie mało i zamówiony pizzę. Jest przystojny dostawca! 
- Cicho! Mam nadzieję, że dla ciebie a nie mnie! Ja mam dosyć facetów na długi czas. 
Wyłączyłam telewizję. Trafiłyśmy na znienawidzony serial Leny - Glee. To chyba "Never Been Kissed".
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!- zaczęłam piszczeć.
-Jezu Lottie co się stało?! Zobaczyłaś Billiego, Tre bez bluzki czy co?- Patrzyła się na mnie jak na idiotkę. Czyli jak zawsze.
- Nie! W tym odcinku Kurt poznaje Blaine'a, zakochują się w sobie i zaczyna sie wątek Klaine! - Zaczęłam tarzać się po podłodze ze śmiechu.
Cook miotała we mnie poduszkami, a potem rzuciła się na mnie i łaskotała. Nie było to trudne,gdyż mam wszędzie łaskotki.
- Dobra, dobra kicia włączaj coś normalnego na przykład " Mustanga z Dzikiej Doliny ". - Oj ta Lena.  Bajki jej w głowie, a straciła przecież swojego księcia.
Obie kochamy bajki Disney'a i Pixtar'a. Teraz, mamy 17 lat i są jeszcze lepsze niż jak miałyśmy po 10 lat. Nie wiem dlaczego, tak po prostu jest i nie da sie tego wytłumaczyć. Mamy świra na ich punkcie. W końcu wybrałysmy " Mustanga ...", ' Zakochanego Kundla', wszystkie części " Króla Lwa", " Grease" i " Mężczyźni wolą blondynki" . I tak zleciała nam cała noc. Jadłyśmy , gadałyśmy, śmiałyśmy się i oglądałyśmy filmy. Pokazałam Cook moje nowe nabytki - 2 pary szpilekobcisłą sukienkę i bluzkę. Koło 4.00 rano oznajmiłam jej:
- Lena. Jutro idziemy na imprezę.